Na forum Dogomania miałyśmy okazję poznać Lunę, która trafiła do schroniska w Elblągu, później w drodze do docelowego domu do Gdańska zahaczyła o Warszawę żeby ostatecznie trafić do Bielska Białej. Jej dalszą historię możemy śledzić na forum labradory... albo bliżej może opiszą w skrócie wydarzenia Inne Osoby, które uczestniczą też w tamtym forum i są lepiej zorientowane albo poznały Lunę osobiście.
Nie wiem nic ponad to, co Monika napisała na labradorach. Historia Lunki w skrócie dla tych, którzy jeszcze jej nie poznali:
W sierpniu 2007 ruda suczka w typie tollera została oddana do schroniska w Elblągu przez swoich właścicieli z powodów bliżej nieokreślonych. Raz twierdzili, że wyjeżdżają do Holandii, potem że urodziło im się dziecko z alergią. W schronie wypatrzyła ją Rybcia i założyła jej wątek na dogomanii. Sucz dała się w schronisku kompletnie zdominować pozostałym psom w boksie. Przeganianej od miski, zagłodzonej psicy postanowiła pomóc monia58 z forum labradory.info. Pracownicy schronu w Elblągu nie byli specjalnie chętni do pomocy. Suczki nie można było wirtualnie zaadoptować ani zasponsorować czy nawet podesłać porządnej karmy. Żeby było jeszcze ciekawiej Monice przez telefon udzielono nieprawdziwych informacji jakoby psina została zabrana przez właściciela. Sytuacja zaczęła się robić coraz bardziej nieciekawa i dziwna. Monika, sama mieszkająca w Bielsko Białej nie miała możliwości zabrania psiny osobiście ze schronu. Zaczęły się gorączkowe poszukiwania transportu. Tak sucz trafiła do Gdańska, gdzie po konsultacji z Moniką otrzymała imię Luna
Po 5 dniach została przekazana Oli z Warszawy, a stamtąd po 2 dniach zabrał ją wracający z Białegostoku nasz forumowy administrator :P i zawiózł do Bielsko - Białej. Załatwienie transportu, jak i nagłośnienie sprawy Luny na labkach to oczywiście robota Gosi :P
Poza Luną w domu Moniki był jeszcze 10miesięczny labrador Vasco. Stosunki między psami od początku nie układały się najlepiej. Vasco ciągle zaczepiał Lunę, ona nie pozostawała mu dłużna. Później Luna przeganiała Vasco, a ten się jej odgryzał i tak w kółko. Ruda ogólnie postanowiła się nowym państwem nie dzielić z nikim... Dopóki domownicy byli w domu jakoś dało się nad towarzystwem zapanować, ale po ich wyjściu zaczynały się walki psów, po których Luna dawała koncert aż do przyjścia domowników (a głosik, to ona ma naprawdę niezły). Zaczęły się skargi sąsiadów. Monika postanowiła znaleźć Rudej dom, w którym nie będzie miała psiej konkurencji. I tak Luna trafiła do znajomej, która niedawno straciła swojego poprzedniego psa. Jakiś czas temu Monika spotkała przypadkowo sunię na spacerze. Lunka bardzo się cieszyła na jej widok, podobno ładnie przytyła, żebra już jej tak nie sterczą. Na spacerach wciąż jeszcze szuka samochodu Monii ale w domu jest wesoła i nie sprawia żadnych kłopotów. Na następne "przypadkowe" spotkanie Monika obiecała zabrać ze sobą aparat i pstryknąć małej parę zdjęć :)
Wątek Luny na dogomanii:
http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=78440
Wątek Luny na labradorach:
http://labradory.info/viewtopic.php?t=7769&start=0
druga część:
http://labradory.info/viewtopic.php?t=7855&start=0
Dziękuję za wklejenie linków - teraz będzie znacznie łatwiej zaglądnąć do Luny!
Ujawniam się jako przejściowa pańcia Luny. Kolejne przypadkowe spotkanie zaskoczyło nas. Luna wygląda jak pączek w maśle! Obiecuję świeże zdjątka jak tylko wrócę do formy (dopadła mnie wstrętna grypa).
Kochani!
Mam najnowsze wieści o Lunie. 30 maja Luna miała sterylkę. Wszystko przebiegło sprawnie i operacja zakończyła się pomyślnie. Jedynie co było niepokojące to fakt, że jajniki miała kilkakrotnie większe niż powinny być. Wet stwierdził, że to w wyniku nadmiernej burzy hormonów i jest wynikiem prawdopodobnie ciąży urojonej, jednej lub dwóch. I z całą pewnością nie była ani razu w ciąży. Luna po zabiegu na drugi dzień od razu szalała i rozrabiała. Miałam okazję poobserwować ją kilka dni, jak się zachowuje i jestem jednego pewna: jest szczęśliwa ze swoją pańcią, ale też daje jej w kości (pańci) a pańcia ma za miękkie serce i pozwala jej na wszystko :)
Poza tym Luna chciała ze mną iść do domu i cały czas mnie pilnowała i nie wiem, czy kiedykolwiek się tam jeszcze do niej wybiorę...
ambra napisał(a):zrobiłaś jakieś zdjęcia?
Niestety nie miałam szansy :( Walczyłam z Lunką, żeby założyć jej kaganiec przed kontrolą u weta, bo skuba rzuciła sie na weta z paszczą! A poza tym ma tyle energii, że nie mógł jej wet uśpić do zabiegu i dostała podwójną dawkę usypiacza
Luśka (tak jest nazywana przez swoją pańcię) wygląda dobrze, ale jest moim zdaniem za gruba w takim dziwnym miejscu, bo wysoko na bokach po obu stronach grzbietu, a do tego sierść jej "zardzewiała"
tzn. tak wygląda